Autor |
Wiadomość |
martinatorres
Administrator
Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
|
MIłość potrzebuje czasu... |
|
Oto moje wypociny...
Mam nadzieję, że komuś one do gustu przypadną...
2007 (maj)
Siedziałam na nudnym przyjęciu.
Nie chciałam tu być, ale zaprosiła mnie moje kumpelka i nie mogłam jej odmówić. Nie miałam nastroju do zabawy, ale przyszłam. Myślałam że uda mi się zapomnieć o rozstaniu z chłopakiem, o którym gadał chyba już cały Londyn, w końcu rozstałam się z jednym z najlepszych zawodników w Arsenalu, czyli z Cesciem Fabregasem. Przestało się nam układać, a on znalazł sobie kogoś nowego. Rozstaliśmy się w zgodzie, ale bolało mnie to jak cholera. Musiałam jednak to zrobić. Nie mogłam go dłużej narażać. Nie byłam zwykłą dziewczyną. Pochodziłam z rodziny o bardzo długiej i dziwnej tradycji. Tradycji, której nie da się zwyczajnie wyjaśnić. Nie można tego wprost powiedzieć facetowi. Lepiej z nim zerwać. I właśnie ja to zrobiłam. “Znudziłeś mi się, dzieciaku. Przykro mi, między nami koniec.” Powiedziałam z bardzo dobrze udawaną obojętnością. Serce jednak mi krwawiło jak szalone. A jakiej rodzinnej musiałam chronić i co spowodowało że musiałam się rozstać z człowiekiem. Którego kochałam jak nikogo wcześniej? Od wieków mieliśmy nadprzyrodzone moce, czarodziejskie moce, które powodowały że mogliśmy walczyć ze wszelakiego rodzaju dziwactwami z piekieł czy mutacjami ludzkiej ręki. Pochodziliśmy z Hiszpanii, z Madrytu. Tam mieszkaliśmy od wczesnego średniowiecza, w przepięknym zamku, na obrzeżach miasta. Byłam do tej walki przygotowywana od małego. Byłam przygotowywana do przejęcia władzy nad całym klanem. Miałam rządzić wszystkimi. Czy miałam prawo do życia prywatnego? I tu pojawiał się kolejny kłopot. Nie miałam do tego prawa. Mogło się to skończyć tragicznie. Nie mogłam mieć dzieci, bo mogły z nich wyrosnąć monstra, z którymi walczyłam na co dzień. Zawsze sobie z tym radziłam, ale los postawił mi na drodze Cesca i już nie potrafiłam powstrzymać się. Zwyczajnie zakochałam się do nieprzytomności. Był takim facetem, jakiego chciałam mieć. Konkretny, bez zadufania w sobie, przystojny. Od razu, kiedy się pierwszy raz się spotkaliśmy, zakochaliśmy się w sobie. Wstyd się przyznać, ale jeszcze tego samego wieczoru wylądowaliśmy w łóżku. Tutaj też miałam na co narzekać. Cesc był idealnym kochankiem. Nie wdając się na razie w szczegóły, potrafił mnie doprowadzić do szału. Przy nim zapomniałam o ciążącym nad nami fatum, klątwie. Przypomniał mi o tym dopiero Misza Ballack. A co on mógł mieć z tym wszystkim wspólnego? Ano pochodził z identycznej rodziny co ja, od strony matki, tyle że o serbskich korzeniach. Nasze rody zawsze ze sobą bardzo ściśle współpracowały. Doszło nawet do kilku małżeństw, na przełomie dziejów tej przyjaźni, więc byliśmy ze sobą nawet spokrewnieni, ale w bardzo odległym stosunku. Dlatego łączono nas w parę, mieliśmy oboje przejąć władzę i już na wieki połączyć rodziny. Niestety na drodze stanęła Simone i nic z tego nie wyszło. Zostaliśmy natomiast przyjaciółmi, bardzo bliskimi przyjaciółmi. No dobra, czasami ze sobą sypialiśmy, ale bardzo rzadko. “Jak z nim nie zerwiesz, to dojdzie do tragedii i dobrze o tym wiesz. Chyba nie chcesz go na to narażać, co?” Upomniał mnie, kiedy zobaczył jak bardzo zbliżyliśmy się do siebie. “Masz rację. Za bardzo go kocham. O ty? Możesz narażać Simone?” Zerknęłam na niego. “Mogę, bo ona wie na co się pisze.” Powiedział krótko. Teraz siedziałam i klęłam na własny los. “Co jest, mała? Jeszcze się nie pogodziłaś ze stratą? No dobra, przegiąłem. Nie powinienem tak mówić. Chodź, przejdziemy się.” Dosiadł się Misza. “Czemu nie. Ty jeden możesz spowodować, że choć na chwilę zapomnę o Cescu.” Zgodziłam się, dobrze wiedząc jak będzie wyglądał nasz “spacer”. “No właśnie.” Misza też zdawał sobie z tego sprawę. Nie wiedzieliśmy tylko jak bardzo to wpłynie na nasze życie i jak bardzo je skomplikuje. Jak tylko byliśmy poza zasięgiem wzroku bawiących się ludzi, zaczęliśmy się całować jak szaleni. Lubiłam smak ust Miszy. Były takie słodkie i miękkie. Nigdy nie bawiliśmy się w podchody czy jakąś długą grę wstępną. Od razu zawsze przechodziliśmy do rzeczy. Teraz nie było inaczej. Misza pchnął mnie na ścianę i lekko podsadził. Oplotłam go nogami wokół tułowia. Moja spódnica powędrowała do góry, a spodnie Miszy w dół. Ogarnięty dzikim szałem, zerwał ze mnie majtki. Czułam jego penis wchodzi we mnie i wypełnia. Poruszaliśmy tylko sobie znanymi ruchami, dobrze wiedząc jak doprowadzić się do szału. Nie odrywaliśmy swoich ust od siebie. Kiedy tylko przyszedł szczyt, nie mogłam się opanować i głośno jęknęłam. “Cicho, bo jeszcze ktoś nas usłyszy, skarbie.” Misza pocałował mnie, nie wypuszczając z ramion. Nie wiem czemu, miałam ochotę zostać w nich jak najdłużej. Były mocne i takie bezpieczne. Ja, wielka czarownica, potrzebowałam tego jak mała, zagubiona dziewczynka. Misza od razu to wyczuł i mocniej mnie przytulił. “Czy moglibyśmy…?” Jakoś nie mogło mi to przejść przez gardło. “Będę na ciebie czekał po imprezie. Simone nie ma ze mną. Ta noc, kochanie, należy tylko do nas.” W lot pojął co mam na myśli. Zawsze doskonale się rozumieliśmy. “Nie chcę być sama. Tak bardzo nie chcę.” Rzuciłam mu się na szyję. “Wiem i jestem do dyspozycji.” Uśmiechnął się. Impreza niemiłosiernie się dłużyła, a najgorsze było to, że Cesc zjawił się na niej. Cały czas szukał kontaktu ze mną, a ja równie uporczywie go unikałam. “Musimy pogadać. Wyjaśnij mi czemu mnie zostawiłaś. W końcu było nam ze sobą tak dobrze. Wydawało mi się, że to już na zawsze.” Dorwał mnie, kiedy wychodziłam z kuchni. “Właśnie, wydawało ci się. Widzisz ja się tylko zabawiłam i tyle. Było miło, ale znudziło mi się. Ty mi się znudziłeś, dzieciaku.” Miałam kamienną twarz, ale serce mi krwawiło. Kiedy spojrzałam w te jego brązowe oczka, pełne bólu, o mało nie poddałam się. Chciałam jeszcze raz poczuć te jego ramiona, chciałam wszystko rzucić w cholerę, ale nie mogłam. Zamiast tego wyszłam z pogardliwą miną. “Takiej szmaty jak ty już dawno nie widziałem. Może i nie mam doświadczenia z kobietami, ale jak się na ciebie patrzy nie trzeba go mieć.” Wysyczał mi do ucha Fernando Torres, łapiąc mnie za ramię. Był wściekły, oj był. “Puszczaj mnie, jeśli nie chcesz kłopotów.” Wyrwałam mu się. Kiedy uszłam już spory kawałek i byłam pewna że nikt mnie widzi, a nie nie słyszy, runęłam na kolana i wydobyłam z siebie taki krzyk, że chyba wszystkie ptaki na drzewach pouciekały. W ten sposób wyrzuciłam z siebie cały ból i rozpacz. “DLACZEGO!!!!” To były słowa, które krzyknęłam. Pobiegłam do Miszy, chcąc jak najszybciej przytulić się do niego. “Już, już, kochanie. Wszystko się jakoś ułoży. Nie płacz.” Pocieszał mnie jak umiał, zszokowany moim stanem. “To dla niego zostawiłaś Cesca?! Ludzie kochani, on ma troje dzieci i kobietę od lat! Zostawiłaś go dla takiego związku?!” Wrzasnął nagle Fernando. Stał w progu, a z jego oczu biły pioruny. Odwróciłam się do niego i już miałam podejść, ale Misza mnie powstrzymał. “Ja to załatwię, bo jeszcze coś mu zrobisz.” Uznał. “No co? Co mi zrobisz, debilu?” Fernando odsunął się przestraszony. “Niczego nie widziałeś, chłopcze. O niczym nie wiesz. Czy to jasne?” Głos Miszy był mocno zmieniony, a oczy były…żółte. “Nic nie wiem, nic nie widziałem.” Fernando powtarzał jak robot, wpatrując się w niego. Misza odwrócił go i otworzył drzwi. “Poczekaj, jeszcze cos mu każę zrobić.” Zatrzymałam go. “Nie ma sprawy, mała.” Skinął głową i odsunął się. Podeszłam do Fernando i delikatnie go pogłaskałam po policzku. Spojrzał się na mnie pustym wzrokiem. “Nie, tak to nie będzie miało zamierzonego efektu. Zrobi to jak robot. Uwolnij go.” Poprosiłam Miszę. “Jak sobie życzysz, skarbie.” Strzelił z placów. “Co jest, do cholery? Co ja tu robię?” Fernando skoczył jak oparzony. “Nic takiego, tleniony.” Powiedziałam i zaczęłam go łapczywie całować. Na początku opierał się, ale ja dobrze wiedziałam jak zrobić, żeby zmiękł jak wosk w moich ramionach. Muszę przyznać, że ten pocałunek był błogim i cudownym doświadczeniem. Fernando może nie miał doświadczenia, ale za posiadał mnóstwo żaru, co mnie podniecało na maxa. “Przekaż ten pocałunek Cescowi.” Wyszeptałam mu do ucha, kiedy skończyliśmy. “Ty go kochasz. Jeśli tak jest, to jakiego grzyba z nim zerwałaś i każesz mi robić rzeczy, których będę się wstydzić do końca życia?” Zdziwił, nie wypuszczając mnie z ramion. “To nie jest ważne w tej chwili. Po prostu mu go przekaż.” Oparłam czoło o jego. “ W takim razie muszę sobie to dobrze utrwalić.” Znów muskał moje usta. Ten pocałunek był jeszcze bardziej namiętny, bo tym razem to Fernando przejął stery. Oparł mnie o ścianę, a jego dłoń wsunęła się pod moją spódnicę. Nie byłam w stanie nic zrobić i powiedzieć. Posuwał się w kierunku mojego łona. Drażnił moją łechtaczkę dość sprawnie, nie odrywając ust od moich. “Co ja robię?” Nagle oprzytomniał. Ale tylko na chwilę, bo skutecznie mu protesty z głowy wybiłam. Delikatnie pieściłam jego twardą męskość. Jęknął i już był na kolanach. Podciągnął mi spódnicę do pasa i zabrał się do pracy. Nie był może w tym arcymistrzem, ale mnie to nie przeszkadzało. “Potrzebna ci jest pomoc, młody.” Zbliżył się Misza. Zaczął mnie zmysłowo całować. Jego usta były doświadczone i doskonale znały moje. Powoli zdjął moją bluzkę. Nigdy nie noszę stanika, więc od razu mógł przejść piętro niżej. Bawił się moimi dużymi piersiami, ssąc, liżąc sutki. To wszystko połączone z zabiegami Fernando było czymś nie do opisania. Miałam ochotę zawyć. Wiedziałam jaki kolor mają moje oczy, więc mocno je zacisnęłam. “To nie far ze ja jestem naga, a wy ubrani. Na co jeszcze czekacie? Wyskakiwać mi z ciuszków.” Nakazałam im, sadowiąc się na ziemi w bardzo wyuzdanej pozie. Misza miał łatwiej, bo był koszulce i dżinsach, Błyskawicznie był nagi. Jego ciało było arcydziełem boskiej ręki. Doskonale zbudowany i o ciemnej karnacji. Błyszczał od potu, co powodowało u mnie ekstazę. Od kiedy pamiętam, czyli od zawsze, miałam o nich bardzo dzikie fantazje. Jedna z nich właśnie się uiszczała. Fernando miał kłopoty z pozbyciem się koszuli, za dużo było guzików do rozpinania, a on był jak dzikie zwierzę, uwolnione z więzów. Zirytowany Misza szarpnął nią tak mocno że posypały się wszystkie. Spodnie legły koło niej, a Dzieciak pokazał nam czym Matka Hiszpania go obdarzyła. I cholera, obdarzyła jak się patrzy! Takiego dużego instrumentu nie widziałam już dawno. “Zrób to, młody. Pokaż mi co nim potrafisz.” Rozstawiłam nogi jak najszerzej się dało. Nie musiałam go zapraszać. Od razu ułożył między nimi. Kiedy tylko wszedł we mnie, zawyłam z rozkoszy.
Taki instrument tylko dziewicom nie był miły. Ja nią nie byłam i chciałam go całego we mnie. Fernando Poruszał się jak szalony, cały czas trzymając mnie za nadgarstki. Kiedy przyszło spełnienie miałam dosłownie gwiazdki przed oczami. On też krzyczał. Opadliśmy na ziemię, wyczerpani, ale zadowoleni. “Chyba przyszła moja kolej, co?” Odezwał się Misza, zbliżając się do mnie. “Oczywiście, skarbie.” Uklękłam, wypinając pośladki. On jednak odwrócił mnie z powrotem. “Nie jesteś jakąś dziwką.” Spojrzał się na mnie. Zaśmiałam się i czule pogładziłam po twarzy. “Nie tylko szmaty za pieniądze tak robią i dobrze o tym wiesz. Lepiej powiedz, że nie lubisz tej pozycji i tyle. Do niczego nie będę cię zmuszała.” Uniosłam lekko brwi. “ W tym szkopuł że ja za bardzo ją lubię i nie panuję wtedy nad sobą, a wiesz co się wtedy ze mną dzieje.” Bawił się moim łonem. “Wiem i chcę tego.” Jęczałam. Misza pchnął mnie na ziemię i położył się na mnie. Nie dał mi żadnej możliwości ruchu. Po prostu posiadł mnie i warcząc, parł jak zwierzę. Nie musiałam widzieć, żeby wiedzieć jak wyglądał. Moja twarz w tej chwili miała taki sam wyraz. “Ludzie święci, co to było?” Fernando był autentycznie przerażony. “Teraz już wiesz dlaczego nie mogę był Cesciem. Nie jestem dla niego, ani dla żadnego innego faceta.” Już byłam zwykłą dziewczyną. “I ja się z tobą kochałem?” Ledwo łapał powietrze w płuca. Kiedy się do niego zbliżyłam, odskoczył. “Chodź tu do mnie, głupolu. Nic ci nie zrobię.” Przyciągnęłam go do siebie. “Skąd mogę wiedzieć czy się na mnie nie rzucisz i nie ubijesz na miejscu?” Mimo wszystko zbliżył się do mnie. W odpowiedzi czule pocałowałam go. “Nigdy nie krzywdzę ludzi.” wyszeptałam, tuląc się do niego. Powoli zasypiałam, spokojna, ale nie szczęśliwa. Szczęśliwa mogłam być tylko z jednym człowiekiem ( a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.)…
Kiedy rano obudziłam się Fernando nie było już przy mnie, a Misza spał jak zabity. Mimo wszystko wiedziałam gdzie mam szukać Hiszpana. Poszedł prosto do Cesca. Szybko wstałam i ubrałam się. Misza obudził się i bez słowa zrobił to samo. Pokój Cesca był w tym samym hotelu, tyle że dwa piętra wyżej. Dostanie się tam nie zabrało nam zbyt wiele czasu. “Precz z łapami, zboczeńcu!” Krzyczał, kiedy kumpel zbliżył się do niego, żeby zrobić to, o co go w nocy poprosiłam. Zamknęłam oczy i pozwoliłam swojej duszy na chwilę poszybować w kierunku ciała Fernando. Kiedy się tam usadowiła, mogłam działać. “To nie Fernando cię całuje tylko ja, kochanie.” Wypowiedziałam ten słowa jego ustami. “Tobie to już całkowicie odbija, Dzieciak. I ja mam w to uwierzyć?” Cesc nie dowierzał. “Obiecałeś mi, że weźmiemy ślub nad brzegiem morza, w Hiszpanii. Tylko ty, ja i ksiądz, nikogo więcej.” Powiedziałam spokojnie. “Zgadza się, ale o tym wiedziała tylko Soledad. Nikomu się z tego nie zwierzaliśmy, bo ona nie chciała. Gadaj skąd o tym wiesz?” Cesc lekko go popchnął. „Spójrz się w moje oczy i powiedz kogo widzisz?” Nakazałam mu. „Soledad? To nie możliwe. Przecież ty żyjesz.” Cesc oniemiał. Bez słowa pocałowałam go. To znaczy, Fernando zrobił to i tu był pies pogrzebany, bo akurat na to wszedł Luca Toni. „O cholera, powinienem zapukać. Nie, no nie przeszkadzajcie sobie. Ja tam wszystko rozumiem i jestem człowiekiem wyrozumiałym. I nikomu nie powiem.” Zapewnił ich, zaszokowany. I właśnie w tym momencie postanowiłam podziękować za gościnę ciału Fernando. „Daj spokój, nie było tak jak myślisz.” Cesc próbował wszystko wyjaśnić Włochowi. “Nie musisz mi niczego tłumaczyć. Nie jestem kretynem jak niektórzy myślą.” Luca poklepał go po ramieniu. “Ale ja i Torres nie jesteśmy parką ani kochankami. Tak jakoś wyszło. Jestem smutny po rozstaniu z Soledad i Fernando próbował mnie pocieszyć. To był taki spontan, nic więcej.” Cesc mimo wszystko to zrobił. “Rozumiem. Nikomu nic nie powiem. Sami zdecydujecie się kiedy przyjdzie pora na ujawnienie się.” Luca nie dowierzał temu. “Nie, no dzięki, kochanie, gdziekolwiek jesteś! Teraz ja i Dzieciak jesteśmy gejami!” Krzyknął wściekły Cesc, jakby szukając mnie. “Przepraszam.” Stanęłam w progu. “Ty mnie tu nie przepraszaj, tylko gadaj jak mogłaś wleść do ciała blondasa i mnie obcałowywać?” Pioruny biły mu z oczu. “Jestem czarownicą.” Powiedziałam krótko. Zacisnęłam oczy, żeby nie widzieć twarzy ukochanego (?). “Czym jesteś? Nie, ja w to nie wieżę.” Ledwo z siebie wydusił. “A fakt że weszłam duszą do ciała Fernando, cię nie przekonuje? Ile osób znasz, które to potrafią?” Tym razem już patrzyłam na niego. Miał wypisane na twarzy strach i szok. “Masz rację. Ale czemu mi o tym słowem nie powiedziałaś? Byliśmy ze sobą tak długo.” Jakby zaczęło do niego wszystko docierać. “Bo kocham cię i nie chciałam cię ranić, ani wystawiać na niebezpieczeństwo. Wykorzystaliby cię żeby mnie podejść. Nie masz pojęcia z czym mam do czynienia.” Płakałam jak nigdy jeszcze nigdy dotąd przed żadnym facetem. Cesc podszedł do mnie i niepewnie objął. Znów byłam w jego ramionach, znów poczułam się szczęśliwa. “A skąd Ballack wszystkim wie?” Zdziwił się, kiedy zobaczył Miszę w progu. “On jest taki jak ja.” Wyjaśniłam mu krótko, spoglądając w tamtym kierunku. Misza był dziwnie smutny, ale teraz nie byłam w stanie się nad tym zastanawiać. Byłam taka szczęśliwa. “On już wie. Nie wiem tylko czy ma ochotę narażać się.” Patrzyłam w oczy ukochanego
“A jak myślisz, głupolu? Lepsze to niż choć jeden dzień bez ciebie.” Zaśmiał się. W jego oczach było tyle miłości…
A ja byłam taka szczęśliwa, nie wiedząc co mi szykuje przyszłość…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 14:55, 13 Lip 2008 |
|
|
|
|
sol
Administrator
Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z sabatu.
|
|
|
|
wygląda znajomo.. pomysł jest świetny i uwielbiam to opo. ^^'
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 14:58, 13 Lip 2008 |
|
|
martinatorres
Administrator
Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
|
|
|
No co?
Od zczegoś trzeba zacząć...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 15:00, 13 Lip 2008 |
|
|
Lexi
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź City.
|
|
|
|
ciekawie xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 14:59, 05 Sie 2008 |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|