Autor |
Wiadomość |
martinatorres
Administrator
Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
|
Pomoc |
|
[link widoczny dla zalogowanych]
To ja, Miranda Fernandez...
Piękna (ja twierdzą inni), samotna i w depresji od prawie roku....
[link widoczny dla zalogowanych]
Carles Puyol
To jedyny bohater mojego króciutkiego opwiadanka....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez martinatorres dnia Nie 0:44, 10 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Nie 0:43, 10 Sie 2008 |
|
|
|
|
Lexi
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź City.
|
|
|
|
nareszcie coś z Carlesem xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 12:45, 10 Sie 2008 |
|
|
sol
Administrator
Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z sabatu.
|
|
|
|
oj kochana,ty zawsze wybierasz moich najnieulubienców. xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pon 13:48, 11 Sie 2008 |
|
|
martinatorres
Administrator
Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
|
|
|
“Pomoc”
Las wydawał mi się taki piękny.
Nic mi nie mówiło “pozbieraj się, dziewczyno.” czy “musisz dalej żyć.”.
Nic i nikt. Była tylko cisza, przerywana czasami jakimś odgłosem nocnego świata zwierząt.
Nie wiedziałam jak długo już szłam i nie wiedziałam gdzie jestem.
Miałam wreszcie spokój i tylko to się liczyło.
Usiadłam na ziemi i zamknęłam oczy.
Sen przyszedł niespostrzeżenie. Powoli zagłębiałam się w nim. Nie czułam zimna, ani deszczu, który zaczął padać.
Nie czułam tez jak ktoś mnie bierze na ręce i niesie.
Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam nad sobą parę dużych, dobrych oczu.
- Nie bój się, nic nie zrobię. Jestem Carles Puyol. Co ty robiłaś w środku lasu, sama, o tej porze?- Zapytał się, siadając na ziemi.
Leżałam na podłodze jakiegoś domu. Kiedy się rozejrzałam, zauważyłam że jest mocno zdewastowany i dawno opuszczony.
- Nie wiem czemu tam byłam. Było mi tam dobrze.- Ledwo z siebie wydusiłam.
- Uciekłaś z domu?- Próbował się domyślić.
- Tak, miałam już ich wszystkich dość. Oni nic nie rozumieją. Ja tylko…- Przerwałam i zaczęłam głośno płakać.
= Spokojnie, mała. Nie płacz.- Carles usiadł koło mnie, zatroskany.
Instynktownie rzuciłam mu się na szyję. Płakałam długo i spazmatycznie. W jego mocnych ramionach czułam się bezpieczna. Kołysał mnie jak małą dziewczynkę.
- Jestem Miranda Fernandez. Przepraszam, że sprawiam ci kłopot. To moja specjalność.- Powiedziałam wreszcie normalnie.
- Nie przejmuj się, ja też jestem od tego wybitnym specem. Kumple z boiska mówią że ja zawsze kogoś tam poszturchnę za mocno albo komuś nogę podłożę. Ja nie chcę, ale czasami niektórzy mnie tak denerwują, że mam ochotę ich tylko obić.- Zacisnął oczy i pięści.
Bez słowa pogładziłam go po dłoniach. Od razu je rozluźnił i spojrzał się na mnie. W jego oczach było tyle ciepła i dobra. Jakoś nie mogłam sobie go wyobrazić bijącego kogoś czy szturchającego, jak to się wyraził. Choć dobrze wiedziałam że tak jest. Od razu go rozpoznałam, tylko mnie nie interesowało kim jest.
- Nie możesz być aż tak zły, jeśli pomogłeś nieznajomej dziewczynie. Powinieneś mnie tam zostawić.- Znów zachciało mi się płakać.
Obiął mnie i mocno do siebie przytulił.
- Jak miałem cię tam zostawić? Umarłabyś z zimna albo ktoś by cię skrzywdził.- Gładził mnie po włosach, czule i delikatnie.
- Byłabym z nimi. Z moim synkiem i mężem.- Wyrzuciłam z siebie.
Czułam ze jemu mogę wszystko powiedzieć.
- Jak to być z nimi? Umarli?- Był w szoku.
- Tak, zginęli w wypadku samochodowym prawie rok temu. Jechałam z nimi, ale przeżyłam. Miałam tylko ranę na ramieniu. Została mi po niej szrama, nic więcej. Oni odeszli i zostawili mnie samą na tym świecie. Teraz nie mam nikogo!- To już krzyknęłam, zanosząc się spazmatycznymi szlochami.
- Cichutko, maleńka.- Pocieszał mnie.
Nagle nasze usta spotkały się. Całowałam go tak jakby moje życie od tego zależało. Nie opierał się, pozwalał mi na to. Z resztą sam chciał tego.
- Ja mam kogoś.- Odgarnął włosy z mojej twarzy.
Oparł czoło o moje.
-Nie ma sprawy. Nie powinnam.- Natychmiast odskoczyłam od niego.
- To nie tak. Ja chcę.- Zatrzymał mnie jak chciałam się podnieść.
Znowu zatrąciliśmy się w szalonym pocałunku. Powoli osuwaliśmy się na ziemię. Czułam jak jego dłonie wsuwają się pod moją, wilgotną jeszcze, koszulkę. Delikatnie ją zdjął, pozbywając się też swojej. Chciałam poczuć jego rozgrzane ciało na moim. Już tak dawano nie byłam z żadnym mężczyzną, a jego znałam tak krótko.
- Jesteś tego pewna?- Spojrzał się na mnie.
W odpowiedzi pocałowałam go i rozstawiłam nogi. To był dla niego najlepszy sygnał. Rozpiął mi spodnie i powoli je ze mnie zsunął. Był mało doświadczony ( dopiero się dowiedziałam czemu), ale wiedział co ma robić. Jego głowa zniknęła miedzy moimi udami. Czułam jak jego język trochę niezdarnie wodzi po moim łonie, Te jego pieszczoty doprowadzały mnie do szału. Wzięłam jego dłoń i wprowadziłam dwa palce w pochwę. Pokazałam mu jak ma nimi ruszać, żeby doprowadzić mnie do szału. Zaparłam się o ścianę i poddałam się rozkoszy. Kiedy przyszedł finisz, krzyczałam.
- Teraz moja kolej.- Wzięłam do ręki jego i tak już nabrzmiały penis.
Starannie się nim zajęłam, dość długo się nim. O mało nie umarł, za każdym moim ruchem. Przerwałam kiedy był niemalże przy końcu, wstałam z ziemi i oparłam się o ścianę. Opętany żądzą, wszedł we mnie od tyłu. Zacisnęłam oczy z bólu, ale nie pozwoliłam mu wyjść z siebie. Poruszał się jak szalony, jęcząc. Po chwili ja też czułam się jak w raju.
- Chodź tu do mnie.- Wyciągnęłam ręce do niego, kiedy już po wszystkim, ułożyłam się z powrotem na ziemi.
- Jesteś taka piękna,- Patrzył na mnie z podziwem.
Pieściłam swoje piersi, chcąc mu pokazać na co teraz mam ochotę. Wziął do ust jeden z moich sutków i delikatnie go ssał, z drugim zrobił to samo. Jego ręka już sama powędrowała do mojej łechtaczki.
Kiedy tym razem ja byłam u szczytu, przerwał. Wziął mnie w posiadanie. Poruszał się w dość wolnym tempie, więc naprowadziłam go na wyższe obroty, że się tak wyrażę.
- Jest mi z tobą dobrze.- Przytuliłam się do niego i powoli zapadłam w sen.
Kiedy rano obudziłam się, Carles stał koło okna. Miał na sobie tylko spodnie i przyglądał mi się.
- Jesteś chyba aniołem.- Odezwał się, a w jego oczach był czysty podziw.
Zaczęłam się śmiać jak wariatka, szczęśliwa jak już dawno nie byłam. Czułam, że cały smutek i zło uszło ze mnie. Czułam się wolna!
- Dzięki za wszystko.- Podeszłam do niego.
- Ja tobie też.- Obiął mnie czule.
Kiedy odwoził mnie do domu, cały czas trzymałam głowę na jego ramieniu. Przy nim mogłam nawet jechać samochodem.
On sprawiał ze moje życie nabrało sensu.
- Jak będziesz chciała to do mnie zadzwoń.- Dał mi swój numer komórki, kiedy stanęliśmy pod drzwiami mojego domu.
Pocałowałam go tylko i wysiadłam…
Oto ukończone dzieło....
DEDYKUJĘ JE MOIM PRZYJACIÓŁKOM MESTARI. LEXI I SOL...
KOCHAM WAS....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pon 18:05, 11 Sie 2008 |
|
|
Lexi
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź City.
|
|
|
|
no ładnie xD
i nie jest tak brutalnie i perwersyjnie xD
podoba mi się : D
i dzięki za dedykację :*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pon 18:32, 11 Sie 2008 |
|
|
sol
Administrator
Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z sabatu.
|
|
|
|
dzieki za dedy..;**
a co do opowiadania to hm.. kto by pomyslał ze własnie to moglo pomoc wyjsc z depresji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 21:13, 12 Sie 2008 |
|
|
mestari
Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prabuty
|
|
|
|
Ja również dziękuję
O. Mniej wrażeń. A Carles jest taki niuńkowaty, że aż go bardziej lubię
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 14:50, 13 Sie 2008 |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|